poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 8. Miłość


  • Twoim ojcem jest Gabriel – powiedziała bliska łez moja matka.
  • Nie , to nie możliwe. - wysapałam
  • Melanie..
  • Nic nie mów więcej.
Spojrzałam na anioły. Zaczęli mi się kłaniać nisko. Patrzyłam zszokowana na nich.
Pokręciłam głową nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
  • Dlaczego mi się kłaniacie ?? spytałam.
  • Wymaga to od nich prawo – powiedział mój „Tata”.
Patrzyłam jak mój ukochany i przyjaciele mi się kłaniają. Złapałam się za głowę .
Oddychałam ciężko.
  • To się nie dzieje – wyspałam i pobiegłam do swojego pokoju.

**

Jakiś czas później siedziałam na łóżku i płakałam . Ten nadmiar informacji i emocji mnie obezwładnia. Nie chciałam aby łzy mi leciały , ale nie mogłam nic na to poradzić. Co chwila wycierałam mokre policzki od łez.
Usłyszałam lekkie pukanie do drzwi. Chwilę później drzwi się otworzyły.
Stanął w nich Eric. Pokłonił się.
Zerwałam się z łóżka i rzuciłam mu się w ramiona. Przytulił mnie mocno. Zamknął nogą drzwi.
Czekał , aż się wypłaczę.
  • Proszę , nie kłaniajcie mi się.
Spojrzałam mu w oczy i położyłam ręce na policzkach.
Patrzył z bólem.
Wspięłam się na palcach i pocałowałam go w usta.
Nie oddał mi go.
Odsunęłam się od niego. Serce mi pękało na milion małych kawałeczków.
  • Dlaczego milczysz ?? Powiedz coś.
  • Mel , proszę cię.
  • Eric , o co chodzi ??
  • Musimy zakończyć to co jest między nami.
  • To jest pożegnanie.
Kiwnął głową.
  • Nie , nie odejdziesz ode mnie. Nie pozwolę na to.
  • Przykro mi
  • Kocham cię to się nie liczy ?? spytałam.
Bez słowa odpowiedzi ruszył do drzwi. Podeszłam do niego. I złapałam za ramię.
  • Nie możesz tak wyjść. Tyle razem przeszliśmy.
Miał ból i smutek w oczach. Pochylił się nade mnę i pocałował w czoło. Po czym wyszedł zamykając cicho drzwi.
  • Nie zostawię tego tak. - krzyknęłam za nim.
Padłam na ziemię znowu zaczynając się użalać nad sobą.

**
Zeszłam na dół po dwóch godzinach. Gdy weszłam do kuchni by coś zjeść poczułam ramiona obejmujące mnie. Była to Wanda.
  • Przykro mi – powiedziała mi do ucha.
Odsunęłam się od niej sztywno.
Podeszłam do lodówki i od razu odechciało mi się jeść.
Przeszłam obok mojej przyjaciółki bez słowa i weszłam do salonu.
Byli tam moi „rodzice: oraz Ian , Jess i Jake , którzy jak mnie zobaczyli to zerwali się za kanapy i zaczęli kłaniać. Zignorowałam to.
  • Gdzie Eric ? Spytałam.
  • Wyruszył na proces. - powiedział Ian.
  • Co ??
  • Kiedy ??
  • Około 10 minut temu – powiedziała Jess.
  • Ian zabierz mnie tam. Natychmiast.
  • Ale.. - wyjąkał. - Dobrze.
Podszedł i otoczył mnie ramionami. Przez chwilę wszystko było czarne. Kiedy już wszystko pojawiło mi się przed oczami. Zobaczyłam wnętrze urzędu jak każdego innego na ziemi.
Rozejrzałam się dokładnie.
  • Gdzie jest ten proces ?? spytałam Iana.
  • Tamte drzwi – wskazał palcem.
Przy wielkich zdobionych , drewnianych drzwiach stało dwóch strażników.
Podeszłam z zamiarem wejścia , ale mnie zatrzymali.
  • A ty tu czego ?? warknął jeden
  • Ja na rozprawę. Jestem w pewnym sensie świadkiem
  • W pewnym sensie ??? spytał sarkastycznie drugi.
  • Wpuście mnie – warknęłam i przepchnęłam się jednocześnie wpadając na wielkie drzwi . Potknęłam się i z wielkim łaskotem wpadłam na salę przewracając się.
    Każdy zebrany w sali na mnie spojrzał.
    Zobaczyłam obszerną salę sądową , na środku której była wielka ława , za którą siedział Gabriel oraz kilku innych wysokiej rangi aniołów. Po bokach sali były dwie równie wielkie ławy w których siedziały anielscy doradcy.
    Eric był w szoku , że mnie widzi.
  • Nie skazujcie go. On nic złego nie zrobił.
  • Ja o tym zdecyduję – powiedział Gabriel.
    Mój ojciec.
  • Jak się nazywasz moja droga ?? spytał mnie Gabriel
  • Melanie Anderson. Eric jest moim aniołem stróżem.
Gabriel nagle zrobił wielkie oczy jakby sobie coś przypomniał.
Zerwał się z krzesełka.
  • Wszyscy oprócz człowieka i skazanego wychodzą – zagrzmiał.
Każdy anioł w sali był zszokowany , ale bez słowa wstał i wyszedł. Zajęło im to około 5 minut , ale wyszli i w sali zapanowała cisza.
  • Dlaczego tu przyszłaś ?? spytał Eric
  • Powiedziałam , że nie zostawię tego tak.
  • TY – wskazał na mnie Gabriel. - Po co tu przyszłaś , dziecko ?? Narażasz się.
  • Wiesz kim jestem ?? spytałam.
Przewrócił oczami.
  • Oczywiście , że wiem. Jestem twoim ojcem. A ty kiedy tu przyszłaś naraziłaś się na śmierć. Prawo mówi , że trzeba zabić każdego Nefilima.
  • Zabijesz mnie ??
  • Nie. Jesteś moim dzieckiem. Masz po części moją moc , a ja jestem archaniołem. Jesteś jedyna taka na świecie. Dlatego trzeba trzymać cię w ukryciu ?? Możesz zniszczyć złe siły.
  • To po co ta cała rozprawa ??
  • To tylko dla pokazu. Dla innych. Oczywiście zamierzałem go uniewinnić i dać jakąś lekką reprymendę. To ja zarządziłem by on był twoim aniołem stróżem. Oraz powiedziałem by trzymał łapska z daleka od mojej córki , ale jak widać nie posłuchał.
  • To nie jego wina . Ja zaczęłam.
  • Tak wiem. Mogłem się domyślić.
  • Nie masz nic przeciwko.
Podszedł do mnie i położył ręce ramionach. Uśmiechnął się.
  • Nie , przecież nic nie poradzę .. teraz wracajcie do domu. Pilnuj ją chłopcze. - powiedział do nas – Możecie już powrócić na salę.
Zajął swoje miejsce za biurkiem.
Z powrotem aniołowie stopniowo zaczęli wracać na salę. Zajęli swoje miejsce.
Przez chwile był jeden wielki gwar.
Gabriel uderzył drewnianym młotkiem o ławę przy której siedział.
  • Oficjalnie uniewinniam oskarżonego. Wszelkie zarzuty są odwołane. Koniec rozprawy.
  • Co ?? zerwał się jeden z doradców. - Tak nie może być. Przecież pogwałcił prawo.
  • Prawo można zmienić. - powiedział poważnie archanioł.
  • Będzie za każdym razem zmieniane prawo – spytał inny.
Zaczął się ponowny gwar. Archanioł się zdenerwował.
  • Cisza !! Tak postanowiłem , a za waszą niesubordynację skazuję was na pół roku anielskiego więzienia – wskazał na nich – zabrać ich – zwrócił się do strażników.
Strażnicy złapali dwóch doradców i wynieśli ich z sali Wyrywali się , ale strażnicy byli silni.
  • Koniec rozprawy -powiedział dobitnie mój ojciec i walną drewnianym młotkiem o blat.
Po sali rozeszły się pomruki niezadowolenia , ale nie mogli nic poradzić. Wstali niechętnie i wyszli z sali rozpraw.
Stałam w tym samym miejscu. Eric tuż obok mnie.
Zastanawiało mnie wiele rzeczy , miałam wiele pytań.
  • Gabriel – archanioł spojrzał zdziwiony na mnie. - Dlaczego przez te lata nic nie wiedziałam ?? Dlaczego nikt nie mógł mi powiedzieć prawdy ?
  • Bo nie byliśmy świadomi z twoją matką , że masz jakąkolwiek moc. Dopóki w noc przez twoimi urodzinami , zobaczyła cię śpiącą , a z twoich rąk wydobywało się białe światło. Tak to opisała.
  • A o co chodzi z tą przepowiednią ?? Lucyfer powiedział , że jestem brązowowłosą dziewczyną z przepowiedni ??
  • Gabriel , nie mów jej tego. - ostrzegł Eric. - Ona sobie z tym nie poradzi.
  • I tak się dowie – odparował ojciec.
  • Przepraszam - zaczęłam – Ja tu nadal jestem. Powiedz mi o co chodzi.
  • Przepowiednia. Brązowowłosa dziewczyna do połowy człowiek do połowy anioł z archanielskimi mocami musi poświęcić życie za wszystkich. By dać światu nowy początek bez złych mocy.
Sapnęłam.
  • Czyli muszę dać się zabić.
  • Tak , tak. Musisz zginąć.
  • To pomoże ??
    Gabriel kiwnął głową.
  • Mel , nawet o tym nie myśl. Znajdziemy inny sposób – powiedział Eric.'
  • Jak muszę tego dokonać ?
Gabriel przybrał obojętny wyraz twarzy.
  • Sam Lucyfer musi cię zabić. Ale to nie będzie takie proste. On wie o przepowiedni , bo przecież sam ci o tym powiedział. Musisz być przygotowana na ataki innych demonów. Lucyfer będzie dążył do tego by jakieś z jego poddanych cię zabił.
Kiwnęłam głową.
  • A nie ma innego sposobu.. ??
  • Nie wiem , musiałbym przejrzeć stare anielskie księgi. - powiedział Gabriel.
  • Ja się tym mogę zająć – zaoferowałam.

***

Kilka tygodni później.

Minęło tak wiele czasu , a ja nadal wiedziałam , by wygrać tę wojnę muszę poświęcić życie. Codziennie chodziłam do anielskiej biblioteki by przeszukiwać stare księgi. Nic nie mogłam znaleźć. Coraz bardziej byłam zniechęcona tymi poszukiwaniami i coraz bardziej przekonywała mnie myśl że lepiej się będzie poświęcić i dać sobie spokój z tym wszystkim.
Odkryłam również swoje moce. Mogę podnosić przedmioty , zmieniać sobie ubranie i takie tam.
Eric uczył mnie jak panować nad mocami , nadal nie wiedziałam czy mam skrzydła czy nie i szczerze mówiąc nie chciałam wiedzieć. Wole żyć w niewiedzy.
Oprócz moich anielskich mocy czułam w sobie też te złe , które mnie ciągnęły na swoją stronę. Często mam sny w których jestem zła i zabijam i ranię tych , których kocham.
Budzę się w nocy zalana potem. Na szczęście Eric nic nie wie o moich koszmarach i niech tak pozostanie.
Spojrzałam na zegarek , była 20.30. Byłam zmęczona cały dzień siedząc w bibliotece i czytając te wszystkie księgi. Gabriel mi pomagał. Przez te tygodnie poznał go lepiej , jako mojego ojca. Opowiadał trochę o sobie i o mamie , ale nie wiele.
Odłożyłam następną księgę na półkę w której nic nie znalazłam. Patrząc i szukając książki , zobaczyłam między regałami gablotkę z naprawdę starą księgą.
Podeszłam do niej. Czułam pałającą od niej moc.
  • Co to za księga ?? Gabriel spojrzał i zmarszczył brwi.
  • To księga , którą według legendy napisał sam bóg. Jest to nasz najświętszy artefakt.
  • Mogę ją zobaczyć ??
  • Możesz , ale nie przeczytasz jej. Ja nie mogę nawet jej otworzyć. Ona sama wybiera sobie czytelnika.
  • Daj mi spróbować.
Wyjął księgę. Eric siedział w drugiej trochę mniejszej czytelni. Przerwał czytanie i spojrzał w naszą stronę. Odłożył książkę i podszedł do nas.
  • Księga Boża ? Myślicie , że coś w niej znajdziecie ??
  • Nie wiemy – mruknął mój ojciec. - Usiądź – powiedział – Przy biurku.
Usiadłam i wzięłam głęboki wdech.
Gabriel położył mi księgę Bożą przede mną.
Nagle poczułam moc i zawiał lekki wiatr. Patrzyłam na nią jak zaczarowana. Otworzyła się szybko. Aż podskoczyłam ze strachu. Zobaczyłam wiele drobnego tekstu.
Dwoił się w oczach , ale dało się przeczytać.
  • A niech mnie – powiedział Eric – Puste strony.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
  • Jakie puste strony ?? Tu jest pełno tekstu.
  • Widzisz co piszę ?? spytał Gabriel.
  • Tak.
  • Ukazuje się temu , którego ona wybrała.
  • Chciałbym poczytać w spokoju. Możecie mnie zostawić w spokoju.
  • Pewnie , będziemy obok – powiedział Eric i pocałował w czoło.
Wyszli i zamknęli drzwi.

***

Zaczęłam czytać tekst. Było go tak wiele. Ale pisało bardzo z sensem.
Wszystko to. O tym na pewno nie uczyli na religii w szkole. Nie z tego co pamiętam .
Nagle w moje oczy wpadł bardzo interesujący fragment o przepowiedni. Czytałam. Zaczęłam panikować. Czułam łzy w oczach. Zaczęłam ciężko oddychać.
Cicho , ale słyszalnie krzyknęła.
Przyłożyłam dłonie do ust.
Drzwi były zamknięte.
  • Melanie ?! - usłyszałam głos Erica – Wszystko w porządku ?? Martwimy się tu z Ianem , Wandą i Gabrielem.
Użyłam mocy i zamknęłam drzwi na zamek.
  • Melanie?!
Podeszłam do drzwi. Księga się zamknęła.
  • Tak ??
  • Coś się dzieje ?
  • Nie. Chyba znalazłam coś.
  • Tak?! Pokaż mi.
  • Wiesz co to dużo tekstu do ogarnięcia..Muszę się skoncentrować.
  • W porządku.
  • Więc pomyślałam.., że.. Muszę to zrobić sama. Twoja obecność będzie mnie rozpraszać. Było by lepiej byś wrócił do mnie do domu i odpoczął wraz z Ianem. Gabriel przypilnuje mnie i Wandę. Poza tym od dawna nie spaliście. Jak skończymy Gabriel nas odprowadzi do domów. Dobrze ??
  • Jasne jak chcesz – mruknął.
  • Dzięki – łza mi poleciała po twarzy.
  • Kocham cię . Pogadamy później.
Usłyszałam kroki po czym ucichło.
  • Mel , poszedł – usłyszałam głos Wandy.
Otworzyłam drzwi i wpadłam przyjaciółce w ramiona. Płakałam jej w ramię.
Przez kilka minut.
  • Co się dzieje ?? spytała – Porozmawiaj ze mną.
  • Przepowiednia to bujda. Jest jeden sposób by pokonać Lucyfera i reszta zła. Tak było kiedyś. Lucyfer kochał śmiertelniczkę nad życie. Pokłócił się z nią niewybaczalnie , a ona chciała odejść . On nie chciał na to pozwolić więc ją zabił. Poświęcił swoją miłość i stał się zły. Więc jedyny sposób to poświęcenie swojej miłości czyli mój ukochany musi umrzeć – popłakałam się bardziej.
  • O mój boże – wyszeptała.
Spojrzałam na Gabriela. Był w szoku. Stał bez ruchu.
Było jeszcze jedno , ale o tym nie chcę mówić. Chcę zostawić to dla siebie.
Jeżeli nie poświęcę swojej miłości to stanę się zła.
Nie pozwolę Ericowi umrzeć. Nie skrzywdzę go. Nigdy.
  • Chcę wracać do domu. - wyszeptałam. - Nikomu nic nie mówcie. Proszę. Niech na razie będzie to nasza tajemnica , dobrze ?
  • Dobrze – zgodzili się.

***

Gabriel odprowadził najpierw Wandę , a później mnie. Weszłam do domu. Przywitałam się z rodziną. Poszłam do swojego pokoju.
Zobaczyłam , że Eric śpi na moim łóżku. Biedny był tak zmęczony , że położył się gdzie popadło.
Podeszłam do łóżka i położyłam się obok niego .
Przytuliłam się do jego torsu i zasnęłam.