środa, 18 września 2013

Rozdział 9.

Witam. Przeraszam , że tak długo nic nie dodwałam. Jest mi strasznie wstyd. Mam nadzieję , że nie będziecie się na mnie gniewać. ZAPRASZAM NA RODZIAŁ.  

_____________________________________________________




Obudziłam się rano i podniosłam lekko. Poczułam silne ramiona wokół mnie. Eric jeszcze spał. Spojrzałam na zegarek . Była 5 rano.
Nie mogłam z spać z powodu tych natłoku informacji . Wiedziałam , że nigdy nie skaże Erica na śmierć , ale tak to ja stanę się zła i dołączę do tych , których mój anioł i mój prawdziwy ojciec oraz inni dążą by zniszczyć.
Nie wiedziałam co mam robić , ale gdzieś wewnątrz siebie czułam , że już podjęłam decyzję.
Musiałam teraz tylko tak to wszystko zaplanować by nikt nie domyślił się co zamierzam.
Wstałam powoli by nie obudzić mojego anioła.
Stanęłam przy oknie i patrzyłam za wschód słońca. Był to piękny widok.
Nagle zobaczyłam , że ktoś stoi pod domem i patrzy prosto na mnie.
Wytężyłam wzrok i zdałam sobie sprawę , że to Dylan.
Przywołał mnie ruchem ręki. Otworzyłam okno i wyskoczyłam na trawnik , bo od okna do ziemi miał zaledwie 2 metry.
Gdy wylądowałam na trawie to lekko się zachwiałam po czym ruszyłam w jego kierunku.
Demon stał w wyzywającej pozie z rękoma w kieszeni i uśmiechał się szyderczo.
Zatrzymałam się metr przed nim.
  • Czego tu chcesz ? Zapytałam prosto z mostu.
  • Mnie też miło cię widzieć , kochanie.
  • Czego tu chcesz ?? powtórzyłam.
  • Jestem tu z pytaniem od Lucyfera. Mój , Pan , pyta czy podjęłaś decyzję ??
  • Jaką ?? zmarszczyłam czoło.
  • Oj , wiesz , kochanie. Chodzi o pokonanie nas by świat był bezpieczny – pomachał teatralnie rękoma – lub dołączenie do nas , bo wiem , że musiałabyś poświęcić osobę , którą kochasz czyli twojego Aniołka.
  • Zamknij się.
  • Nie ładnie tak się odzywać.
  • Dajcie mi kilka dni , i spotkajmy się w waszym magazynie o tej porze.
Zamyślił się chwilę i popukał w brodę.
  • Dobrze. Niech będzie. Masz maksymalnie 2 dni.
  • 2 dni ?? zająknęłam się
  • Tak i ani dnia więcej..
  • Dobrze , zgadzam się – wyciągnęłam do niego dłoń. Odwzajemnił uścisk i pociągnął w swoją stronę i pocałował w usta.
    Zrobiło mi się tak niedobrze , że poczułam wnętrze żołądka w gardle.
    Odepchnęłam go od siebie.
    Parsknął śmiechem i zniknął.
    Padłam na ziemię i zaczęłam płakać. Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy.
    Zwinęłam się w kłębek na trawie i płakałam nad tym jak bardzo zmieniło się moje życie chętnie bym to odwróciła , ale wtedy nie znałabym Erica. Mojej miłości.
    Zamknęłam oczy i zmorzył mnie sen.

**

Poczułam , że ktoś mną trzęsie i krzyczy moje imię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam mojego anioła. Na jego widok zabolało mnie wszystko od środka.
  • Eric ?! Wysapałam.
  • O Matko. Już myślałem , że się nie obudzisz. - warknął
  • Co się stało ?? spytałam chodź doskonale wiedziałam co jest i na co się wścieka.
  • Znalazłem cię na podwórku przed domem. Leżałaś na ziemi. Powiesz mi co tam robiłaś ??
Podniosłam się lekko i zobaczyłam resztę mojej rodziny oraz Gabriela , który stał z założonymi rękoma na piersi wyraźnie bardziej wściekły niż Eric.
  • Ja .. - zająknęłam – Obudziłam się o 5 rano przez przypadek i nie mogłam spać więc wyszłam na podwórko popatrzeć na wschód słońca – powiedziałam na jednym wdechu. Poniekąd prawdę , ale tylko w 50 % .
Gabriel pokręcił głową.
  • Powiedzmy , że ci wierzę , Melanie – powiedział Gabriel.
Nie odezwałam się więcej.
Siedziałam na kanapie patrząc po kolei na twarze zebranych.
Bardzo się o mnie martwili.
  • Powiesz mi co wczoraj znalazłaś ?? spytał mój Anioł.
  • Ja..
  • Ericu , okazało się , że to nic ważnego. Było tylko jakieś zaklęcie , które przyśpieszyło by śmierć. Czyli poświęcenie Melanie. - uratował mnie mój biologiczny ojciec.
Kamień mi spadł z serca.
Gabriel kiwnął głową porozumiewawczo bym mówiła.
  • Tak . Dokładnie. To było zaklęcie śmierci.
  • Nigdy o takim czymś nie słyszałem. - kontynuował Gabriel – Choć żyję już dość długo.
  • To ja tym bardziej – stwierdził po chwilowym namyśle Eric. - Czyli to by przyśpieszyło twoją śmierć.. Więc odpada taka opcja.
Kiwnęłam.
Wzięłam wdech i głośno wypuściłam powietrze.
Wstałam z kanapy na której leżałam.
  • Wybaczcie.. ale muszę do łazienki. - wymamrotałam i pobiegłam na górę by zamknąć się w łazience.

**

Siedziałam w toalecie jakąś dobrą godzinę.
Kilka łez mi popłynęło z oczu , ale już dawno nie było po nich śladu.
To dobrze. Nikt nie mógł wiedzieć , że płakałam , bo by zaczęli się domyślać.
Umyłam dokładnie twarz na wszelki wypadek.
Wzięłam bardzo głęboki wdech i szybko wypuściłam z ust powietrze.
Potrząsnęłam głową i wyszłam z łazienki.
Przed drzwiami zobaczyłam mojego Anioła. Stał z założonymi rękoma na piersi i dokładnie mi się przyglądał.
Nie miał ciekawej miny.
  • Powiesz mi co się dzieje ?? spytał rzeczowo.
  • Nic , tylko jestem tym wszystkim zmęczona. Te poszukiwania mnie męczą.
  • Nie o tym mówię. Nie mówisz nam wszystkiego. Co ukrywasz ??
  • Nic.
  • Kłamiesz.
  • Wcale nie – znowu się rozpłakałam.
Podszedł do mnie bliżej i złapał lekko za podbródek zmuszając by moja twarz uniosła się w górę.
Przejechał mi drugą dłonią po policzku.
  • Wiem , że jest coś dużego czego mi nie mówisz. Dobrze cię znam. A poza tym twoje ciało nie kłamie. Twoje łzy nie kłamią. Przecież widzę , że coś cię męczy.
  • Tak męczy – krzyknęłam – Prawda jest taka , że by ich pokonać muszę poświęcić kogoś kogo kocham najbardziej na świecie. Ty jesteś tą osobą. Nie pozwolę ci zginąć.
Zobaczyłam inne anioły i moją rodzinę. Patrzyli oniemiali.
Eric tak samo nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
Zerwałam się z miejsca i biegłam do pokoju.
  • Mel !! - krzyknął Eric za mną.
Ignorowałam go.
Wpadłam do pokoju. Stał w nim Dylan. Uśmiechał się.
  • Widzę , że jednak pożegnałaś się wcześniej – powiedział.
Stałam naprzeciw niego.
  • Nie dotykaj jej. - krzyknął Eric.
  • Jestem tu bo ona tego chcę – wysyczał demon.
Dotknęłam ramienia Dylana.
  • Wybacz , Eric. Bardzo cię kocham – wypłakałam – Ale nie mogę. Zabierz mnie stąd Dylan.
Zalała mnie ciemność.

***

Wylądowaliśmy jakimś bardzo jasnym pomieszczeniu. Nadal trzymałam się kurczowo ramienia Dylana. Gdy już odzyskałam zdolności ruchowe nad sobą to poczułam jak demon mnie odpycha. O mały włos a bym się przewróciła.
Spojrzałam morderczym wzrokiem na mojego towarzysza , który nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem.
Znajdowałam się w wielkim , nowocześnie urządzonym salonie. Na ścianach było sporo obrazów z dawnych epok i takie tam kolekcjonerskie , unikatowe rzeczy.
Po mojej prawej stronie było wielkie okno. Wyjrzałam a za oknem widok mnie zszokował.
Było tam pełno wybuchających lawą wulkanów , rzeka z lawą rozpływała się wszędzie gdzie się dało. Widziałam też ludzi , którzy byli strasznie poparzeni. Niektórzy chodzili , a ja dziwiłam się , że jeszcze mają na to siłę.
  • Gdzie jesteśmy ??? spytałam.
  • W piekle moja droga. Witamy – usłyszałam głos Lucyfera.

***

Spojrzałam w szoku na władce piekieł i ciężko oddychałam.
  • W piekle ?? spytałam piskliwym głosem.
Dylan się uśmiechnął.
Zakasłałam by powrócić swój głos do normy.
  • Tak , moja droga. Przyzwyczajaj się , bo będziesz tu spędzać dużo czasu.. W końcu będziesz jedną z nas , czyż nie mam racji ?
  • Ah.. tak – westchnęłam i przy okazji się skarciłam za to , że tylko na tyle było mnie stać.
Moi wrogowie stali cicho przyglądając mi się.
  • Och , no przejdźmy do rzeczy.
  • Tak bardzo ci się śpieszy ?!
Nie odezwałam się na co on parsknął śmiechem.
Oddychałam ciężko czekając , aż w końcu.
  • Pojmać ją - krzyknął do straży.
Demony złapały mnie w mocny uścisk. Wyrywałam się , ale mięli więcej siły.
  • Co jest ?? warknęłam – Przecież nie tak miało być. Miał być jedną z was.
Wszyscy zaczęli się głośno śmiać i drwić ze mnie.
  • Oj nie , nie będziesz jedną z nas. Zapomnij , moja droga. Jesteś zbyt potężna. Poza tym księga , którą czytałaś była nie prawdziwa. Mam szpiega , który podał się za twojego ojca Gabriela i podmienił księgę , a mnie przyniósł prawdziwą. A według przepowiedni , musisz stoczyć ze mną bitwę. Jeżeli wygrasz a ja zginę to wszystko wrócić do normy a jeżeli nie to zginiesz. Och , jakie to smutne , bo pewnie umrzesz , a wraz z tobą twój aniołek i cała rodzina. Pozabijam ich osobiście.
    - Nie waż się ich dotknąć – krzyknęłam
  • Będę robić co będę chciał – odwrócił się na pięcie i zniknął za drzwiami.
Demony pobiły mnie i zostawiły ledwo ruszającą się.