piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 7. Nefilim.

Witajcie.. !! Możecie mnie zabić !! Wybaczcie , że tak długo nie pisałam.. !! Przyznam się iż nie miałam czasu , ale w końcu znalzłam i dokończyłam ten rozdział.
Nie wiem jak wy , ale sama nie wiem czy być zadowolonym z tego rozdziału.
Z jedenej strony mi się podoba , a z drugiej czegoś brakuje , tylko nie wiem czego .. Nie wpadłam na to. Mam nadzieję , że się wam spodoba. 
Wyraźcie swoje myśli w wielu komentarzach.
( Tylko proszę nie spamować ;D )

_____________________________


  • Nie !! - krzyknęłam – Przestań , proszę – błagałam o litość.
Lucyfer odwrócił się w moim kierunku. Przekręcił głowę w bok i spojrzał na mnie sceptycznie.
  • Skoro prosisz , kochanie . Co powiesz na to ?? Jak będziesz robić co ci każę to jego zostawię , bo widzę , że twoja miłość do niego jest bardzo głęboka. Nawet sama nie możesz tego opanować. I to samo mogę powiedzieć o nim.
  • Zrobię wszystko – łzy mi popłynęły z oczu.
  • Pięknie – klasnął w dłonie.
  • Nie , Mel , nawet się nie waż. Nic mi nie będzie. Przyślą posiłki. Uratują nas. Nie poświęcaj.
  • Zamknij się – uderzył go tak mocno w twarz , że zemdlał.
  • Zostaw go ...
  • Ci..!! - przyłożył mi palce do ust. A ja go ugryzłam.
Odsunął rękę – Ała.. - powiedział z uśmiechem.
  • Wszystko cię bawi ..?
  • Nie...

***

Jakiś czas później. Lucyfer męczył mnie , bił , próbował uzyskać ode mnie zgodę , ale nie chciałam i chcieć nie będę.
Gdy już widział , że jestem nie ugięta i tak wymęczona , że ledwo siedzę to poszedł i dał mi spokój.
Patrzyłam na nieprzytomnego anioła ze łzami w oczach.
  • Eric , obudź się. Musisz coś zrobić . - wypłakałam.
  • Eric !! powiedziałam najgłośniej jak mogłam. Poruszył się lekko.
Podniósł głowę i spojrzał w moją stronę.
Warknął głośno jak zwierzę.
Sapnęłam.
  • Zabiję go !! Niech tylko tu przyjdzie. - wykrzyczał.
  • Spokojnie. Nic mi nie jest.
  • Żadne spokojnie.
Anioł próbował się uspokoić. Oddychał ciężko. Nagle jego ręce się zaświeciły.
Patrzyłam z szeroko otwartymi oczami.
Liny zaczęły się przepalać. Po chwili napiął mięśnie i liny urwały się z lekkim trzaskiem.
W mgnieniu oka podbiegł do mnie i urwał liny.
  • Och , kochanie , co oni ci zrobił – pocałował mnie w czoło i wziął na ręce.
    Objęłam go za szyję. Wtuliłam się w niego.
  • Aż tak źle jest – parsknął śmiechem.
  • Hej.. - walnęłam go lekko. Bo na więcej nie miałam siły.
  • Zabierajmy się stąd. Uwolnijmy resztę.
  • Ok. - wyszeptałam i zalała mnie ciemność.



****

[Eric]

Niosłem nieprzytomną Mel. Była jak szmaciana lalka w moich ramionach. Muszę się nią nacieszyć , bo długo z nią pewnie nie zostanę jak w rządzie się dowiedzą o nas.
Szedłem najciszej jak się da. Rozglądałem się uważnie by nie wpaść na jakiegoś demonicznego strażnika.
No i jak zwykle .. Jakby to nie było za rogu wyszedł jeden z nich. Gdy mnie zobaczył to ruszył biegiem w moją stronę. Położyłem Mel na podłodze i zręcznym ruchem wyjąłem anielski sztylet.
Też miał anielski sztylet. Odbierał moje ataki , ale w pewnej chwili zamiast odbierać ataki to schyliłem się i kopniakiem podciąłem mu nogi . Upadł na ziemię , a ja wbiłem sztylet w jego serce.
Demon zaświecił się pomarańczowym światłem i zniknął.
Ponownie wziąłem dziewczynę na ręce i biegłem w stronę cel by uwolnić resztę.
Nagle za rogu wyszedł Ian i reszta.
  • Dzięki Bogu – powiedział gdy mnie zobaczył.
  • Jak się wydostaliście ??
Zobaczyłem za jego ramieniem Gabriela i całą anielską straż.
Czułem , że coś się święci. Może i teraz nam pomogą , ale później będą niezłe kłopoty.
Miałem w głowie najgorsze myśli.
Spojrzałem na nieprzytomną Mel w moich ramionach.
  • Nic wam nie jest – zapytał mnie głębokim głosem Gabriel
  • Nic , Panie – ukłoniłem się lekko. Tego wymagało ode mnie prawo.
  • Wynosimy się.
Z jego ramion wystrzeliła struga światła , która zatoczyła się wokoło nas jak węże. Przymknąłem oczy. Kiedy znowu otworzyłem oczy staliśmy w salonie w domu Mel.
Gabriel zniknął wraz zresztą strażników .
  • Mel !! - usłyszeliśmy krzyki jej rodziców i Wandy.
Wanda podbiegła do przyjaciółki i jej rodzice również.
  • Nic jej nie jest . Po prostu jest nieprzytomna. - powiedziałem.
  • Dziękuję – powiedziała uradowana jej matka i pocałowała mnie czoło. - Jesteśmy twoimi dłużnikami.
  • Wiem , ale powinniście powiedzieć jej prawdę.
  • Powiemy – powiedział jej ojciec.
  • Jaką prawdę ?? spytała Wanda.
Każdy ją zignorował .
  • Zaniosę ją na górę i posiedzę z nią.
Pokiwali głowami.

[ Wanda ]

Eric zaniósł Mel do jej pokoju. Rodzice jej poszli na ganek posiedzieć i porozmawiać w spokoju.
W pokoju byłam tylko ja i Ian , bo Jess i Jake też się gdzieś ulotnili.
  • Dlaczego nie chciałeś mnie wziąć ??
Spojrzał na mnie i nie odezwał się.
  • Powiedz coś.
  • Co mam powiedzieć – warknął – Wiem , co chcesz usłyszeć. Choć to prawda , nie dojdzie do tego. Słyszysz..
Łzy mi poleciały.
  • Nie płacz. To wszystko jest popierdolone ostro. Słuchaj , Eric powiedział jej to. Wszystko i teraz zapłaci najwyższą cenę. Ja nie będę popełniać tego samego błędu co on.
  • Masz na myśli , że ją ko .. - nie dokończyłam , bo zasłonił mi usta ręką.
  • Nie mów tego , Wanda. Do tego między nami nie dojdzie.
  • Ah , tak..
  • Nie rób tej miny , serce mi się kraja jak ją widzę.
  • To powiedz mi to. Wiem , że to prawda.
  • Nie.
  • Dlaczego ?
  • Bo nie.
  • Czemu ??
  • Eric będzie musiał od niej odejść , dlatego jest tam – wskazał ręką w stronę sufitu – A nie tu. Ja tego nie zrobię. Potrzebuję cię..
  • Daj mi spokój – powiedziałam ze łzami w oczach i wybiegłam z pokoju.

***

[Melanie]

Obudziłam się wielkim bólem głowy. Czułam się jakby miała zaraz eksplodować. Co się właściwie stało ??
Myślałam chwilę..
Ah , tak .. Zasadzka , atak , tortury, ratunek.
Otworzyłam oczy. Eric spał na fotelu przysuniętym do mojego łóżka.
Pewnie nie było mu wygodnie. Też jest nieźle poobijany.
Eric mnie kocha.
A ja jego.
Nigdy czegoś takiego nie czułam.
Ale co teraz..??
Złapałam anioła za rękę i lekko ścisnęłam. Nadal był brudny , miał nieopatrzone rany. Chyba mnie nie odstępował ani na krok.
Drgnął i podniósł głowę. Spojrzał zaspanymi oczami , ale zaraz się ocucił .
  • Dobrze się czujesz ? Spytał bez ogródek.
  • Lepiej. Ale nadal wszystko boli. A jak ty się czujesz ?
  • Mną się nie przejmuj.
  • Och , przestań. Nie rób z siebie takiego bohatera. Każdy ma jakieś granice. Nawet ty.
  • Dla mnie to już bez różnicy.
  • O czym mówisz ?? - dźwignęłam się do pozycji siedzącej.
  • Kiedy byłaś nieprzytomna dostałem rozkaz stawienia się na procesie.
  • Jakim procesie ??
  • Sądowym , który ma udowodnić czy złamałem prawo.
  • Czyli mogą cię skazać za to co czujesz.
Kiwnął głową. Uśmiechnął się smutno.
  • Nie !! Nie pozwolę na to. Idę z tobą. Spróbuje z nimi porozmawiać.
  • Nie będę cię słuchać.
  • Chociaż możemy spróbować.
Spojrzał na zmartwiony . Wiedziałam już , że wygrałam tę bitwę z nim.
Wiedziałam , że zrobi dla mnie wszystko.
Ale nie sądziłam , że jestem tego warta.
  • Mel , nawet jeżeli cię posłuchają to wiele tym nie ugramy. Już na 100 % będę ukarany za bratanie się z człowiekiem , mogę też dostać zarzut wyruszenia w pojedynkę na wielkiego wroga , a prawo mówi iż trzeba niezwłocznie zwrócić się o pomoc do innych.
  • To błahostki. Ale może cię nie ukarzą jak dowiedzą się kim jestem , przecież Lucyfer powiedział...
  • Mel , w żadnym wypadku nie można im tego powiedzieć rozumiesz , poza tym nie mamy pewności czy nie kłamał..
  • A jak mówił prawdę..
  • To cię zabiją Mel.. Słyszysz zabiją.
  • Co ?? patrzyłam przerażona na niego.
  • Jeżeli Lucyfer mówił prawdę to jesteś Nefilim czyli dziecko człowieka i Anioła. Od kilkuset lat jest zakazane rodzenie takich dzieci i dlatego też bratanie ludzi w sensie miłości jest zabronie.
  • Dlaczego ??
  • 1200 p.n.e. był czas , że anioły wiązały się ludźmi i nic nie było w tym złego , ale jeden z tych Nefilim o imieniu Aleksander , któremu nie podobało się , iż muszą przestrzegać anielskiego prawa. Nie tylko jemu się to nie podobało. Zebrał zwolenników i wyruszyli z wojną na anioły. Wielu zginęło. W tym córka Gabriela i syn , który to wszystko zaczął. Aleksander. Od tamtego czasu prawo stało się o wiele bardziej surowe. Wcześniej tak nie było.
  • To jakaś paranoja.
  • Wiem. Nie pozwolę cię zabić. Nigdy.
  • No dobrze. To powiedzmy że jestem Nefilim to od której strony.
  • Nie wiem. Musisz się zapytać swoich rodziców.
  • Och , daj spokój. Od teraz ich w ogóle nie uważam za rodziców.
  • Nie wiem co mam sądzić na ten temat.

    *****

Długo siedziałam sama w pokoju . Potrzebowałam samotności. Poprosiłam Erica by zostawił mnie samą. Miał opory , ale się zgodził.
Myślałam o tym wszystkim. Bałam się i jednocześnie byłam wściekła na moich „rodziców” za to , że nie powiedzieli mi prawdy.
O , nie.. Muszę to z siebie wyrzucić.
Wstałam z łóżka i ruszyłam na dół.
Kipiałam ze złości.
Wpadałam do salonu jak burza.
Wszyscy tam byli. Wanda , Ian , Eric , Jess , Jake oraz „rodzice”.
Łzy poleciały mi ze złości.
  • Dlaczego ??
Nikt nie wiedział o co mi chodzi.
  • Którego z was jestem dzieckiem o ile jestem któregoś z was ...
  • Jesteś moja – powiedziała moja matka i wstała z kanapy i ruszyła w moja stronę.
    Robiłam kroki w tył.
    Zatrzymała się z łzami w oczach.
    Reszta się przyglądała całej sytuacji
  • Kto jest moim prawdziwym ojcem – spojrzałam na tatę. Uśmiechnął się smutno.
  • Twoim ojcem jest..