Wybaczcie , ale zawieszam bloga !! Nie wiem na jak długo , ale też nie wiem czy tu wrócę już kiedykolwiek !! Od jakiegoś czasu w ogóle nie mam weny ! Tyczy się to moich obu blogów.. !! Poza tym ostatnio i tak statystyki odwiedzin spadły !! Nie usuwam tego bloga !! Mam nadzieję , że ktoś kiedyś jeszcze przeczytam !! Poza tym szczerze to nie mam pomysłu co wymyślać do opowiadań fantastycznych , bo wszystkie najlepsze rozwiązania pisania dalej opowieści są powszechnie już wymyślone przez znanych na świecie autorów !! Więc taki bloger jak ja nie ma tu nic do gadania niestety !
To wszystko !!
NARAZIE !
buziaki :*
niedziela, 22 grudnia 2013
środa, 18 września 2013
Rozdział 9.
Witam. Przeraszam , że tak długo nic nie dodwałam. Jest mi strasznie wstyd. Mam nadzieję , że nie będziecie się na mnie gniewać. ZAPRASZAM NA RODZIAŁ.
_____________________________________________________
Obudziłam
się rano i podniosłam lekko. Poczułam silne ramiona wokół
mnie. Eric jeszcze spał. Spojrzałam na zegarek . Była 5 rano.
Nie
mogłam z spać z powodu tych natłoku informacji . Wiedziałam , że
nigdy nie skaże Erica na śmierć , ale tak to ja stanę się zła i
dołączę do tych , których mój anioł i mój
prawdziwy ojciec oraz inni dążą by zniszczyć.
Nie
wiedziałam co mam robić , ale gdzieś wewnątrz siebie czułam , że
już podjęłam decyzję.
Musiałam
teraz tylko tak to wszystko zaplanować by nikt nie domyślił się
co zamierzam.
Wstałam
powoli by nie obudzić mojego anioła.
Stanęłam
przy oknie i patrzyłam za wschód słońca. Był to piękny
widok.
Nagle
zobaczyłam , że ktoś stoi pod domem i patrzy prosto na mnie.
Wytężyłam
wzrok i zdałam sobie sprawę , że to Dylan.
Przywołał
mnie ruchem ręki. Otworzyłam okno i wyskoczyłam na trawnik , bo od
okna do ziemi miał zaledwie 2 metry.
Gdy
wylądowałam na trawie to lekko się zachwiałam po czym ruszyłam w
jego kierunku.
Demon
stał w wyzywającej pozie z rękoma w kieszeni i uśmiechał się
szyderczo.
Zatrzymałam
się metr przed nim.
- Czego tu chcesz ? Zapytałam prosto z mostu.
- Mnie też miło cię widzieć , kochanie.
- Czego tu chcesz ?? powtórzyłam.
- Jestem tu z pytaniem od Lucyfera. Mój , Pan , pyta czy podjęłaś decyzję ??
- Jaką ?? zmarszczyłam czoło.
- Oj , wiesz , kochanie. Chodzi o pokonanie nas by świat był bezpieczny – pomachał teatralnie rękoma – lub dołączenie do nas , bo wiem , że musiałabyś poświęcić osobę , którą kochasz czyli twojego Aniołka.
- Zamknij się.
- Nie ładnie tak się odzywać.
- Dajcie mi kilka dni , i spotkajmy się w waszym magazynie o tej porze.
Zamyślił
się chwilę i popukał w brodę.
- Dobrze. Niech będzie. Masz maksymalnie 2 dni.
- 2 dni ?? zająknęłam się
- Tak i ani dnia więcej..
- Dobrze , zgadzam się – wyciągnęłam do niego dłoń. Odwzajemnił uścisk i pociągnął w swoją stronę i pocałował w usta.Zrobiło mi się tak niedobrze , że poczułam wnętrze żołądka w gardle.Odepchnęłam go od siebie.Parsknął śmiechem i zniknął.Padłam na ziemię i zaczęłam płakać. Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy.Zwinęłam się w kłębek na trawie i płakałam nad tym jak bardzo zmieniło się moje życie chętnie bym to odwróciła , ale wtedy nie znałabym Erica. Mojej miłości.Zamknęłam oczy i zmorzył mnie sen.
**
Poczułam
, że ktoś mną trzęsie i krzyczy moje imię. Otworzyłam oczy i
zobaczyłam mojego anioła. Na jego widok zabolało mnie wszystko od
środka.
- Eric ?! Wysapałam.
- O Matko. Już myślałem , że się nie obudzisz. - warknął
- Co się stało ?? spytałam chodź doskonale wiedziałam co jest i na co się wścieka.
- Znalazłem cię na podwórku przed domem. Leżałaś na ziemi. Powiesz mi co tam robiłaś ??
Podniosłam
się lekko i zobaczyłam resztę mojej rodziny oraz Gabriela , który
stał z założonymi rękoma na piersi wyraźnie bardziej wściekły
niż Eric.
- Ja .. - zająknęłam – Obudziłam się o 5 rano przez przypadek i nie mogłam spać więc wyszłam na podwórko popatrzeć na wschód słońca – powiedziałam na jednym wdechu. Poniekąd prawdę , ale tylko w 50 % .
Gabriel
pokręcił głową.
- Powiedzmy , że ci wierzę , Melanie – powiedział Gabriel.
Nie
odezwałam się więcej.
Siedziałam
na kanapie patrząc po kolei na twarze zebranych.
Bardzo
się o mnie martwili.
- Powiesz mi co wczoraj znalazłaś ?? spytał mój Anioł.
- Ja..
- Ericu , okazało się , że to nic ważnego. Było tylko jakieś zaklęcie , które przyśpieszyło by śmierć. Czyli poświęcenie Melanie. - uratował mnie mój biologiczny ojciec.
Kamień
mi spadł z serca.
Gabriel
kiwnął głową porozumiewawczo bym mówiła.
- Tak . Dokładnie. To było zaklęcie śmierci.
- Nigdy o takim czymś nie słyszałem. - kontynuował Gabriel – Choć żyję już dość długo.
- To ja tym bardziej – stwierdził po chwilowym namyśle Eric. - Czyli to by przyśpieszyło twoją śmierć.. Więc odpada taka opcja.
Kiwnęłam.
Wzięłam
wdech i głośno wypuściłam powietrze.
Wstałam
z kanapy na której leżałam.
- Wybaczcie.. ale muszę do łazienki. - wymamrotałam i pobiegłam na górę by zamknąć się w łazience.
**
Siedziałam
w toalecie jakąś dobrą godzinę.
Kilka
łez mi popłynęło z oczu , ale już dawno nie było po nich śladu.
To
dobrze. Nikt nie mógł wiedzieć , że płakałam , bo by
zaczęli się domyślać.
Umyłam
dokładnie twarz na wszelki wypadek.
Wzięłam
bardzo głęboki wdech i szybko wypuściłam z ust powietrze.
Potrząsnęłam
głową i wyszłam z łazienki.
Przed
drzwiami zobaczyłam mojego Anioła. Stał z założonymi rękoma na
piersi i dokładnie mi się przyglądał.
Nie
miał ciekawej miny.
- Powiesz mi co się dzieje ?? spytał rzeczowo.
- Nic , tylko jestem tym wszystkim zmęczona. Te poszukiwania mnie męczą.
- Nie o tym mówię. Nie mówisz nam wszystkiego. Co ukrywasz ??
- Nic.
- Kłamiesz.
- Wcale nie – znowu się rozpłakałam.
Podszedł
do mnie bliżej i złapał lekko za podbródek zmuszając by
moja twarz uniosła się w górę.
Przejechał
mi drugą dłonią po policzku.
- Wiem , że jest coś dużego czego mi nie mówisz. Dobrze cię znam. A poza tym twoje ciało nie kłamie. Twoje łzy nie kłamią. Przecież widzę , że coś cię męczy.
- Tak męczy – krzyknęłam – Prawda jest taka , że by ich pokonać muszę poświęcić kogoś kogo kocham najbardziej na świecie. Ty jesteś tą osobą. Nie pozwolę ci zginąć.
Zobaczyłam
inne anioły i moją rodzinę. Patrzyli oniemiali.
Eric
tak samo nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
Zerwałam
się z miejsca i biegłam do pokoju.
- Mel !! - krzyknął Eric za mną.
Ignorowałam
go.
Wpadłam
do pokoju. Stał w nim Dylan. Uśmiechał się.
- Widzę , że jednak pożegnałaś się wcześniej – powiedział.
Stałam
naprzeciw niego.
- Nie dotykaj jej. - krzyknął Eric.
- Jestem tu bo ona tego chcę – wysyczał demon.
Dotknęłam
ramienia Dylana.
- Wybacz , Eric. Bardzo cię kocham – wypłakałam – Ale nie mogę. Zabierz mnie stąd Dylan.
Zalała
mnie ciemność.
***
Wylądowaliśmy
jakimś bardzo jasnym pomieszczeniu. Nadal trzymałam się kurczowo
ramienia Dylana. Gdy już odzyskałam zdolności ruchowe nad sobą to
poczułam jak demon mnie odpycha. O mały włos a bym się
przewróciła.
Spojrzałam
morderczym wzrokiem na mojego towarzysza , który nawet nie
zaszczycił mnie spojrzeniem.
Znajdowałam
się w wielkim , nowocześnie urządzonym salonie. Na ścianach było
sporo obrazów z dawnych epok i takie tam kolekcjonerskie ,
unikatowe rzeczy.
Po
mojej prawej stronie było wielkie okno. Wyjrzałam a za oknem widok
mnie zszokował.
Było
tam pełno wybuchających lawą wulkanów , rzeka z lawą
rozpływała się wszędzie gdzie się dało. Widziałam też ludzi ,
którzy byli strasznie poparzeni. Niektórzy chodzili , a
ja dziwiłam się , że jeszcze mają na to siłę.
- Gdzie jesteśmy ??? spytałam.
- W piekle moja droga. Witamy – usłyszałam głos Lucyfera.
***
Spojrzałam
w szoku na władce piekieł i ciężko oddychałam.
- W piekle ?? spytałam piskliwym głosem.
Dylan
się uśmiechnął.
Zakasłałam
by powrócić swój głos do normy.
- Tak , moja droga. Przyzwyczajaj się , bo będziesz tu spędzać dużo czasu.. W końcu będziesz jedną z nas , czyż nie mam racji ?
- Ah.. tak – westchnęłam i przy okazji się skarciłam za to , że tylko na tyle było mnie stać.
Moi
wrogowie stali cicho przyglądając mi się.
- Och , no przejdźmy do rzeczy.
- Tak bardzo ci się śpieszy ?!
Nie
odezwałam się na co on parsknął śmiechem.
Oddychałam
ciężko czekając , aż w końcu.
- Pojmać ją - krzyknął do straży.
Demony
złapały mnie w mocny uścisk. Wyrywałam się , ale mięli więcej
siły.
- Co jest ?? warknęłam – Przecież nie tak miało być. Miał być jedną z was.
Wszyscy
zaczęli się głośno śmiać i drwić ze mnie.
- Oj nie , nie będziesz jedną z nas. Zapomnij , moja droga. Jesteś zbyt potężna. Poza tym księga , którą czytałaś była nie prawdziwa. Mam szpiega , który podał się za twojego ojca Gabriela i podmienił księgę , a mnie przyniósł prawdziwą. A według przepowiedni , musisz stoczyć ze mną bitwę. Jeżeli wygrasz a ja zginę to wszystko wrócić do normy a jeżeli nie to zginiesz. Och , jakie to smutne , bo pewnie umrzesz , a wraz z tobą twój aniołek i cała rodzina. Pozabijam ich osobiście.- Nie waż się ich dotknąć – krzyknęłam
- Będę robić co będę chciał – odwrócił się na pięcie i zniknął za drzwiami.
Demony
pobiły mnie i zostawiły ledwo ruszającą się.
poniedziałek, 2 września 2013
poniedziałek, 8 lipca 2013
Rozdział 8. Miłość
- Twoim ojcem jest Gabriel – powiedziała bliska łez moja matka.
- Nie , to nie możliwe. - wysapałam
- Melanie..
- Nic nie mów więcej.
Spojrzałam
na anioły. Zaczęli mi się kłaniać nisko. Patrzyłam zszokowana
na nich.
Pokręciłam
głową nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
- Dlaczego mi się kłaniacie ?? spytałam.
- Wymaga to od nich prawo – powiedział mój „Tata”.
Patrzyłam
jak mój ukochany i przyjaciele mi się kłaniają. Złapałam
się za głowę .
Oddychałam
ciężko.
- To się nie dzieje – wyspałam i pobiegłam do swojego pokoju.
**
Jakiś
czas później siedziałam na łóżku i płakałam . Ten
nadmiar informacji i emocji mnie obezwładnia. Nie chciałam aby łzy
mi leciały , ale nie mogłam nic na to poradzić. Co chwila
wycierałam mokre policzki od łez.
Usłyszałam
lekkie pukanie do drzwi. Chwilę później drzwi się
otworzyły.
Stanął
w nich Eric. Pokłonił się.
Zerwałam
się z łóżka i rzuciłam mu się w ramiona. Przytulił mnie
mocno. Zamknął nogą drzwi.
Czekał
, aż się wypłaczę.
- Proszę , nie kłaniajcie mi się.
Spojrzałam
mu w oczy i położyłam ręce na policzkach.
Patrzył
z bólem.
Wspięłam
się na palcach i pocałowałam go w usta.
Nie
oddał mi go.
Odsunęłam
się od niego. Serce mi pękało na milion małych kawałeczków.
- Dlaczego milczysz ?? Powiedz coś.
- Mel , proszę cię.
- Eric , o co chodzi ??
- Musimy zakończyć to co jest między nami.
- To jest pożegnanie.
Kiwnął
głową.
- Nie , nie odejdziesz ode mnie. Nie pozwolę na to.
- Przykro mi
- Kocham cię to się nie liczy ?? spytałam.
Bez
słowa odpowiedzi ruszył do drzwi. Podeszłam do niego. I złapałam
za ramię.
- Nie możesz tak wyjść. Tyle razem przeszliśmy.
Miał
ból i smutek w oczach. Pochylił się nade mnę i pocałował
w czoło. Po czym wyszedł zamykając cicho drzwi.
- Nie zostawię tego tak. - krzyknęłam za nim.
Padłam
na ziemię znowu zaczynając się użalać nad sobą.
**
Zeszłam
na dół po dwóch godzinach. Gdy weszłam do kuchni by
coś zjeść poczułam ramiona obejmujące mnie. Była to Wanda.
- Przykro mi – powiedziała mi do ucha.
Odsunęłam
się od niej sztywno.
Podeszłam
do lodówki i od razu odechciało mi się jeść.
Przeszłam
obok mojej przyjaciółki bez słowa i weszłam do salonu.
Byli
tam moi „rodzice: oraz Ian , Jess i Jake , którzy jak mnie
zobaczyli to zerwali się za kanapy i zaczęli kłaniać.
Zignorowałam to.
- Gdzie Eric ? Spytałam.
- Wyruszył na proces. - powiedział Ian.
- Co ??
- Kiedy ??
- Około 10 minut temu – powiedziała Jess.
- Ian zabierz mnie tam. Natychmiast.
- Ale.. - wyjąkał. - Dobrze.
Podszedł
i otoczył mnie ramionami. Przez chwilę wszystko było czarne. Kiedy
już wszystko pojawiło mi się przed oczami. Zobaczyłam wnętrze
urzędu jak każdego innego na ziemi.
Rozejrzałam
się dokładnie.
- Gdzie jest ten proces ?? spytałam Iana.
- Tamte drzwi – wskazał palcem.
Przy
wielkich zdobionych , drewnianych drzwiach stało dwóch
strażników.
Podeszłam
z zamiarem wejścia , ale mnie zatrzymali.
- A ty tu czego ?? warknął jeden
- Ja na rozprawę. Jestem w pewnym sensie świadkiem
- W pewnym sensie ??? spytał sarkastycznie drugi.
- Wpuście mnie – warknęłam i przepchnęłam się jednocześnie wpadając na wielkie drzwi . Potknęłam się i z wielkim łaskotem wpadłam na salę przewracając się.Każdy zebrany w sali na mnie spojrzał.Zobaczyłam obszerną salę sądową , na środku której była wielka ława , za którą siedział Gabriel oraz kilku innych wysokiej rangi aniołów. Po bokach sali były dwie równie wielkie ławy w których siedziały anielscy doradcy.Eric był w szoku , że mnie widzi.
- Nie skazujcie go. On nic złego nie zrobił.
- Ja o tym zdecyduję – powiedział Gabriel.Mój ojciec.
- Jak się nazywasz moja droga ?? spytał mnie Gabriel
- Melanie Anderson. Eric jest moim aniołem stróżem.
Gabriel
nagle zrobił wielkie oczy jakby sobie coś przypomniał.
Zerwał
się z krzesełka.
- Wszyscy oprócz człowieka i skazanego wychodzą – zagrzmiał.
Każdy
anioł w sali był zszokowany , ale bez słowa wstał i wyszedł.
Zajęło im to około 5 minut , ale wyszli i w sali zapanowała
cisza.
- Dlaczego tu przyszłaś ?? spytał Eric
- Powiedziałam , że nie zostawię tego tak.
- TY – wskazał na mnie Gabriel. - Po co tu przyszłaś , dziecko ?? Narażasz się.
- Wiesz kim jestem ?? spytałam.
Przewrócił
oczami.
- Oczywiście , że wiem. Jestem twoim ojcem. A ty kiedy tu przyszłaś naraziłaś się na śmierć. Prawo mówi , że trzeba zabić każdego Nefilima.
- Zabijesz mnie ??
- Nie. Jesteś moim dzieckiem. Masz po części moją moc , a ja jestem archaniołem. Jesteś jedyna taka na świecie. Dlatego trzeba trzymać cię w ukryciu ?? Możesz zniszczyć złe siły.
- To po co ta cała rozprawa ??
- To tylko dla pokazu. Dla innych. Oczywiście zamierzałem go uniewinnić i dać jakąś lekką reprymendę. To ja zarządziłem by on był twoim aniołem stróżem. Oraz powiedziałem by trzymał łapska z daleka od mojej córki , ale jak widać nie posłuchał.
- To nie jego wina . Ja zaczęłam.
- Tak wiem. Mogłem się domyślić.
- Nie masz nic przeciwko.
Podszedł
do mnie i położył ręce ramionach. Uśmiechnął się.
- Nie , przecież nic nie poradzę .. teraz wracajcie do domu. Pilnuj ją chłopcze. - powiedział do nas – Możecie już powrócić na salę.
Zajął
swoje miejsce za biurkiem.
Z
powrotem aniołowie stopniowo zaczęli wracać na salę. Zajęli
swoje miejsce.
Przez
chwile był jeden wielki gwar.
Gabriel
uderzył drewnianym młotkiem o ławę przy której siedział.
- Oficjalnie uniewinniam oskarżonego. Wszelkie zarzuty są odwołane. Koniec rozprawy.
- Co ?? zerwał się jeden z doradców. - Tak nie może być. Przecież pogwałcił prawo.
- Prawo można zmienić. - powiedział poważnie archanioł.
- Będzie za każdym razem zmieniane prawo – spytał inny.
Zaczął
się ponowny gwar. Archanioł się zdenerwował.
- Cisza !! Tak postanowiłem , a za waszą niesubordynację skazuję was na pół roku anielskiego więzienia – wskazał na nich – zabrać ich – zwrócił się do strażników.
Strażnicy
złapali dwóch doradców i wynieśli ich z sali Wyrywali
się , ale strażnicy byli silni.
- Koniec rozprawy -powiedział dobitnie mój ojciec i walną drewnianym młotkiem o blat.
Po
sali rozeszły się pomruki niezadowolenia , ale nie mogli nic
poradzić. Wstali niechętnie i wyszli z sali rozpraw.
Stałam
w tym samym miejscu. Eric tuż obok mnie.
Zastanawiało
mnie wiele rzeczy , miałam wiele pytań.
- Gabriel – archanioł spojrzał zdziwiony na mnie. - Dlaczego przez te lata nic nie wiedziałam ?? Dlaczego nikt nie mógł mi powiedzieć prawdy ?
- Bo nie byliśmy świadomi z twoją matką , że masz jakąkolwiek moc. Dopóki w noc przez twoimi urodzinami , zobaczyła cię śpiącą , a z twoich rąk wydobywało się białe światło. Tak to opisała.
- A o co chodzi z tą przepowiednią ?? Lucyfer powiedział , że jestem brązowowłosą dziewczyną z przepowiedni ??
- Gabriel , nie mów jej tego. - ostrzegł Eric. - Ona sobie z tym nie poradzi.
- I tak się dowie – odparował ojciec.
- Przepraszam - zaczęłam – Ja tu nadal jestem. Powiedz mi o co chodzi.
- Przepowiednia. Brązowowłosa dziewczyna do połowy człowiek do połowy anioł z archanielskimi mocami musi poświęcić życie za wszystkich. By dać światu nowy początek bez złych mocy.
Sapnęłam.
- Czyli muszę dać się zabić.
- Tak , tak. Musisz zginąć.
- To pomoże ??Gabriel kiwnął głową.
- Mel , nawet o tym nie myśl. Znajdziemy inny sposób – powiedział Eric.'
- Jak muszę tego dokonać ?
Gabriel
przybrał obojętny wyraz twarzy.
- Sam Lucyfer musi cię zabić. Ale to nie będzie takie proste. On wie o przepowiedni , bo przecież sam ci o tym powiedział. Musisz być przygotowana na ataki innych demonów. Lucyfer będzie dążył do tego by jakieś z jego poddanych cię zabił.
Kiwnęłam
głową.
- A nie ma innego sposobu.. ??
- Nie wiem , musiałbym przejrzeć stare anielskie księgi. - powiedział Gabriel.
- Ja się tym mogę zająć – zaoferowałam.
***
Kilka
tygodni później.
Minęło
tak wiele czasu , a ja nadal wiedziałam , by wygrać tę wojnę
muszę poświęcić życie. Codziennie chodziłam do anielskiej
biblioteki by przeszukiwać stare księgi. Nic nie mogłam znaleźć.
Coraz bardziej byłam zniechęcona tymi poszukiwaniami i coraz
bardziej przekonywała mnie myśl że lepiej się będzie poświęcić
i dać sobie spokój z tym wszystkim.
Odkryłam
również swoje moce. Mogę podnosić przedmioty , zmieniać
sobie ubranie i takie tam.
Eric
uczył mnie jak panować nad mocami , nadal nie wiedziałam czy mam
skrzydła czy nie i szczerze mówiąc nie chciałam wiedzieć.
Wole żyć w niewiedzy.
Oprócz
moich anielskich mocy czułam w sobie też te złe , które
mnie ciągnęły na swoją stronę. Często mam sny w których
jestem zła i zabijam i ranię tych , których kocham.
Budzę
się w nocy zalana potem. Na szczęście Eric nic nie wie o moich
koszmarach i niech tak pozostanie.
Spojrzałam
na zegarek , była 20.30. Byłam zmęczona cały dzień siedząc w
bibliotece i czytając te wszystkie księgi. Gabriel mi pomagał.
Przez te tygodnie poznał go lepiej , jako mojego ojca. Opowiadał
trochę o sobie i o mamie , ale nie wiele.
Odłożyłam
następną księgę na półkę w której nic nie
znalazłam. Patrząc i szukając książki , zobaczyłam między
regałami gablotkę z naprawdę starą księgą.
Podeszłam
do niej. Czułam pałającą od niej moc.
- Co to za księga ?? Gabriel spojrzał i zmarszczył brwi.
- To księga , którą według legendy napisał sam bóg. Jest to nasz najświętszy artefakt.
- Mogę ją zobaczyć ??
- Możesz , ale nie przeczytasz jej. Ja nie mogę nawet jej otworzyć. Ona sama wybiera sobie czytelnika.
- Daj mi spróbować.
Wyjął
księgę. Eric siedział w drugiej trochę mniejszej czytelni.
Przerwał czytanie i spojrzał w naszą stronę. Odłożył książkę
i podszedł do nas.
- Księga Boża ? Myślicie , że coś w niej znajdziecie ??
- Nie wiemy – mruknął mój ojciec. - Usiądź – powiedział – Przy biurku.
Usiadłam
i wzięłam głęboki wdech.
Gabriel
położył mi księgę Bożą przede mną.
Nagle
poczułam moc i zawiał lekki wiatr. Patrzyłam na nią jak
zaczarowana. Otworzyła się szybko. Aż podskoczyłam ze strachu.
Zobaczyłam wiele drobnego tekstu.
Dwoił
się w oczach , ale dało się przeczytać.
- A niech mnie – powiedział Eric – Puste strony.
Spojrzałam
na niego zaskoczona.
- Jakie puste strony ?? Tu jest pełno tekstu.
- Widzisz co piszę ?? spytał Gabriel.
- Tak.
- Ukazuje się temu , którego ona wybrała.
- Chciałbym poczytać w spokoju. Możecie mnie zostawić w spokoju.
- Pewnie , będziemy obok – powiedział Eric i pocałował w czoło.
Wyszli
i zamknęli drzwi.
***
Zaczęłam
czytać tekst. Było go tak wiele. Ale pisało bardzo z sensem.
Wszystko
to. O tym na pewno nie uczyli na religii w szkole. Nie z tego co
pamiętam .
Nagle
w moje oczy wpadł bardzo interesujący fragment o przepowiedni.
Czytałam. Zaczęłam panikować. Czułam łzy w oczach. Zaczęłam
ciężko oddychać.
Cicho
, ale słyszalnie krzyknęła.
Przyłożyłam
dłonie do ust.
Drzwi
były zamknięte.
- Melanie ?! - usłyszałam głos Erica – Wszystko w porządku ?? Martwimy się tu z Ianem , Wandą i Gabrielem.
Użyłam
mocy i zamknęłam drzwi na zamek.
- Melanie?!
Podeszłam
do drzwi. Księga się zamknęła.
- Tak ??
- Coś się dzieje ?
- Nie. Chyba znalazłam coś.
- Tak?! Pokaż mi.
- Wiesz co to dużo tekstu do ogarnięcia..Muszę się skoncentrować.
- W porządku.
- Więc pomyślałam.., że.. Muszę to zrobić sama. Twoja obecność będzie mnie rozpraszać. Było by lepiej byś wrócił do mnie do domu i odpoczął wraz z Ianem. Gabriel przypilnuje mnie i Wandę. Poza tym od dawna nie spaliście. Jak skończymy Gabriel nas odprowadzi do domów. Dobrze ??
- Jasne jak chcesz – mruknął.
- Dzięki – łza mi poleciała po twarzy.
- Kocham cię . Pogadamy później.
Usłyszałam
kroki po czym ucichło.
- Mel , poszedł – usłyszałam głos Wandy.
Otworzyłam
drzwi i wpadłam przyjaciółce w ramiona. Płakałam jej w
ramię.
Przez
kilka minut.
- Co się dzieje ?? spytała – Porozmawiaj ze mną.
- Przepowiednia to bujda. Jest jeden sposób by pokonać Lucyfera i reszta zła. Tak było kiedyś. Lucyfer kochał śmiertelniczkę nad życie. Pokłócił się z nią niewybaczalnie , a ona chciała odejść . On nie chciał na to pozwolić więc ją zabił. Poświęcił swoją miłość i stał się zły. Więc jedyny sposób to poświęcenie swojej miłości czyli mój ukochany musi umrzeć – popłakałam się bardziej.
- O mój boże – wyszeptała.
Spojrzałam
na Gabriela. Był w szoku. Stał bez ruchu.
Było
jeszcze jedno , ale o tym nie chcę mówić. Chcę zostawić to
dla siebie.
Jeżeli
nie poświęcę swojej miłości to stanę się zła.
Nie
pozwolę Ericowi umrzeć. Nie skrzywdzę go. Nigdy.
- Chcę wracać do domu. - wyszeptałam. - Nikomu nic nie mówcie. Proszę. Niech na razie będzie to nasza tajemnica , dobrze ?
- Dobrze – zgodzili się.
***
Gabriel
odprowadził najpierw Wandę , a później mnie. Weszłam do
domu. Przywitałam się z rodziną. Poszłam do swojego pokoju.
Zobaczyłam
, że Eric śpi na moim łóżku. Biedny był tak zmęczony ,
że położył się gdzie popadło.
Podeszłam
do łóżka i położyłam się obok niego .
Przytuliłam
się do jego torsu i zasnęłam.
piątek, 21 czerwca 2013
Rozdział 7. Nefilim.
Witajcie.. !! Możecie mnie zabić !! Wybaczcie , że tak długo nie pisałam.. !! Przyznam się iż nie miałam czasu , ale w końcu znalzłam i dokończyłam ten rozdział.
Nie wiem jak wy , ale sama nie wiem czy być zadowolonym z tego rozdziału.
Z jedenej strony mi się podoba , a z drugiej czegoś brakuje , tylko nie wiem czego .. Nie wpadłam na to. Mam nadzieję , że się wam spodoba.
Wyraźcie swoje myśli w wielu komentarzach.
( Tylko proszę nie spamować ;D )
_____________________________
- Nie !! - krzyknęłam – Przestań , proszę – błagałam o litość.
Lucyfer
odwrócił się w moim kierunku. Przekręcił głowę w bok i
spojrzał na mnie sceptycznie.
- Skoro prosisz , kochanie . Co powiesz na to ?? Jak będziesz robić co ci każę to jego zostawię , bo widzę , że twoja miłość do niego jest bardzo głęboka. Nawet sama nie możesz tego opanować. I to samo mogę powiedzieć o nim.
- Zrobię wszystko – łzy mi popłynęły z oczu.
- Pięknie – klasnął w dłonie.
- Nie , Mel , nawet się nie waż. Nic mi nie będzie. Przyślą posiłki. Uratują nas. Nie poświęcaj.
- Zamknij się – uderzył go tak mocno w twarz , że zemdlał.
- Zostaw go ...
- Ci..!! - przyłożył mi palce do ust. A ja go ugryzłam.
Odsunął
rękę – Ała.. - powiedział z uśmiechem.
- Wszystko cię bawi ..?
- Nie...
***
Jakiś
czas później. Lucyfer męczył mnie , bił , próbował
uzyskać ode mnie zgodę , ale nie chciałam i chcieć nie będę.
Gdy
już widział , że jestem nie ugięta i tak wymęczona , że ledwo
siedzę to poszedł i dał mi spokój.
Patrzyłam
na nieprzytomnego anioła ze łzami w oczach.
- Eric , obudź się. Musisz coś zrobić . - wypłakałam.
- Eric !! powiedziałam najgłośniej jak mogłam. Poruszył się lekko.
Podniósł
głowę i spojrzał w moją stronę.
Warknął
głośno jak zwierzę.
Sapnęłam.
- Zabiję go !! Niech tylko tu przyjdzie. - wykrzyczał.
- Spokojnie. Nic mi nie jest.
- Żadne spokojnie.
Anioł
próbował się uspokoić. Oddychał ciężko. Nagle jego ręce
się zaświeciły.
Patrzyłam
z szeroko otwartymi oczami.
Liny
zaczęły się przepalać. Po chwili napiął mięśnie i liny urwały
się z lekkim trzaskiem.
W
mgnieniu oka podbiegł do mnie i urwał liny.
- Och , kochanie , co oni ci zrobił – pocałował mnie w czoło i wziął na ręce.Objęłam go za szyję. Wtuliłam się w niego.
- Aż tak źle jest – parsknął śmiechem.
- Hej.. - walnęłam go lekko. Bo na więcej nie miałam siły.
- Zabierajmy się stąd. Uwolnijmy resztę.
- Ok. - wyszeptałam i zalała mnie ciemność.
****
[Eric]
Niosłem
nieprzytomną Mel. Była jak szmaciana lalka w moich ramionach. Muszę
się nią nacieszyć , bo długo z nią pewnie nie zostanę jak w
rządzie się dowiedzą o nas.
Szedłem
najciszej jak się da. Rozglądałem się uważnie by nie wpaść na
jakiegoś demonicznego strażnika.
No i
jak zwykle .. Jakby to nie było za rogu wyszedł jeden z nich. Gdy
mnie zobaczył to ruszył biegiem w moją stronę. Położyłem Mel
na podłodze i zręcznym ruchem wyjąłem anielski sztylet.
Też
miał anielski sztylet. Odbierał moje ataki , ale w pewnej chwili
zamiast odbierać ataki to schyliłem się i kopniakiem podciąłem
mu nogi . Upadł na ziemię , a ja wbiłem sztylet w jego serce.
Demon
zaświecił się pomarańczowym światłem i zniknął.
Ponownie
wziąłem dziewczynę na ręce i biegłem w stronę cel by uwolnić
resztę.
Nagle
za rogu wyszedł Ian i reszta.
- Dzięki Bogu – powiedział gdy mnie zobaczył.
- Jak się wydostaliście ??
Zobaczyłem
za jego ramieniem Gabriela i całą anielską straż.
Czułem
, że coś się święci. Może i teraz nam pomogą , ale później
będą niezłe kłopoty.
Miałem
w głowie najgorsze myśli.
Spojrzałem
na nieprzytomną Mel w moich ramionach.
- Nic wam nie jest – zapytał mnie głębokim głosem Gabriel
- Nic , Panie – ukłoniłem się lekko. Tego wymagało ode mnie prawo.
- Wynosimy się.
Z jego
ramion wystrzeliła struga światła , która zatoczyła się
wokoło nas jak węże. Przymknąłem oczy. Kiedy znowu otworzyłem
oczy staliśmy w salonie w domu Mel.
Gabriel
zniknął wraz zresztą strażników .
- Mel !! - usłyszeliśmy krzyki jej rodziców i Wandy.
Wanda
podbiegła do przyjaciółki i jej rodzice również.
- Nic jej nie jest . Po prostu jest nieprzytomna. - powiedziałem.
- Dziękuję – powiedziała uradowana jej matka i pocałowała mnie czoło. - Jesteśmy twoimi dłużnikami.
- Wiem , ale powinniście powiedzieć jej prawdę.
- Powiemy – powiedział jej ojciec.
- Jaką prawdę ?? spytała Wanda.
Każdy
ją zignorował .
- Zaniosę ją na górę i posiedzę z nią.
Pokiwali
głowami.
[
Wanda ]
Eric
zaniósł Mel do jej pokoju. Rodzice jej poszli na ganek
posiedzieć i porozmawiać w spokoju.
W
pokoju byłam tylko ja i Ian , bo Jess i Jake też się gdzieś
ulotnili.
- Dlaczego nie chciałeś mnie wziąć ??
Spojrzał
na mnie i nie odezwał się.
- Powiedz coś.
- Co mam powiedzieć – warknął – Wiem , co chcesz usłyszeć. Choć to prawda , nie dojdzie do tego. Słyszysz..
Łzy
mi poleciały.
- Nie płacz. To wszystko jest popierdolone ostro. Słuchaj , Eric powiedział jej to. Wszystko i teraz zapłaci najwyższą cenę. Ja nie będę popełniać tego samego błędu co on.
- Masz na myśli , że ją ko .. - nie dokończyłam , bo zasłonił mi usta ręką.
- Nie mów tego , Wanda. Do tego między nami nie dojdzie.
- Ah , tak..
- Nie rób tej miny , serce mi się kraja jak ją widzę.
- To powiedz mi to. Wiem , że to prawda.
- Nie.
- Dlaczego ?
- Bo nie.
- Czemu ??
- Eric będzie musiał od niej odejść , dlatego jest tam – wskazał ręką w stronę sufitu – A nie tu. Ja tego nie zrobię. Potrzebuję cię..
- Daj mi spokój – powiedziałam ze łzami w oczach i wybiegłam z pokoju.
***
[Melanie]
Obudziłam
się wielkim bólem głowy. Czułam się jakby miała zaraz
eksplodować. Co się właściwie stało ??
Myślałam
chwilę..
Ah ,
tak .. Zasadzka , atak , tortury, ratunek.
Otworzyłam
oczy. Eric spał na fotelu przysuniętym do mojego łóżka.
Pewnie
nie było mu wygodnie. Też jest nieźle poobijany.
Eric
mnie kocha.
A ja
jego.
Nigdy
czegoś takiego nie czułam.
Ale co
teraz..??
Złapałam
anioła za rękę i lekko ścisnęłam. Nadal był brudny , miał
nieopatrzone rany. Chyba mnie nie odstępował ani na krok.
Drgnął
i podniósł głowę. Spojrzał zaspanymi oczami , ale zaraz
się ocucił .
- Dobrze się czujesz ? Spytał bez ogródek.
- Lepiej. Ale nadal wszystko boli. A jak ty się czujesz ?
- Mną się nie przejmuj.
- Och , przestań. Nie rób z siebie takiego bohatera. Każdy ma jakieś granice. Nawet ty.
- Dla mnie to już bez różnicy.
- O czym mówisz ?? - dźwignęłam się do pozycji siedzącej.
- Kiedy byłaś nieprzytomna dostałem rozkaz stawienia się na procesie.
- Jakim procesie ??
- Sądowym , który ma udowodnić czy złamałem prawo.
- Czyli mogą cię skazać za to co czujesz.
Kiwnął
głową. Uśmiechnął się smutno.
- Nie !! Nie pozwolę na to. Idę z tobą. Spróbuje z nimi porozmawiać.
- Nie będę cię słuchać.
- Chociaż możemy spróbować.
Spojrzał
na zmartwiony . Wiedziałam już , że wygrałam tę bitwę z nim.
Wiedziałam
, że zrobi dla mnie wszystko.
Ale
nie sądziłam , że jestem tego warta.
- Mel , nawet jeżeli cię posłuchają to wiele tym nie ugramy. Już na 100 % będę ukarany za bratanie się z człowiekiem , mogę też dostać zarzut wyruszenia w pojedynkę na wielkiego wroga , a prawo mówi iż trzeba niezwłocznie zwrócić się o pomoc do innych.
- To błahostki. Ale może cię nie ukarzą jak dowiedzą się kim jestem , przecież Lucyfer powiedział...
- Mel , w żadnym wypadku nie można im tego powiedzieć rozumiesz , poza tym nie mamy pewności czy nie kłamał..
- A jak mówił prawdę..
- To cię zabiją Mel.. Słyszysz zabiją.
- Co ?? patrzyłam przerażona na niego.
- Jeżeli Lucyfer mówił prawdę to jesteś Nefilim czyli dziecko człowieka i Anioła. Od kilkuset lat jest zakazane rodzenie takich dzieci i dlatego też bratanie ludzi w sensie miłości jest zabronie.
- Dlaczego ??
- 1200 p.n.e. był czas , że anioły wiązały się ludźmi i nic nie było w tym złego , ale jeden z tych Nefilim o imieniu Aleksander , któremu nie podobało się , iż muszą przestrzegać anielskiego prawa. Nie tylko jemu się to nie podobało. Zebrał zwolenników i wyruszyli z wojną na anioły. Wielu zginęło. W tym córka Gabriela i syn , który to wszystko zaczął. Aleksander. Od tamtego czasu prawo stało się o wiele bardziej surowe. Wcześniej tak nie było.
- To jakaś paranoja.
- Wiem. Nie pozwolę cię zabić. Nigdy.
- No dobrze. To powiedzmy że jestem Nefilim to od której strony.
- Nie wiem. Musisz się zapytać swoich rodziców.
- Och , daj spokój. Od teraz ich w ogóle nie uważam za rodziców.
- Nie wiem co mam sądzić na ten temat.
*****
Długo
siedziałam sama w pokoju . Potrzebowałam samotności. Poprosiłam
Erica by zostawił mnie samą. Miał opory , ale się zgodził.
Myślałam
o tym wszystkim. Bałam się i jednocześnie byłam wściekła na
moich „rodziców” za to , że nie powiedzieli mi prawdy.
O ,
nie.. Muszę to z siebie wyrzucić.
Wstałam
z łóżka i ruszyłam na dół.
Kipiałam
ze złości.
Wpadałam
do salonu jak burza.
Wszyscy
tam byli. Wanda , Ian , Eric , Jess , Jake oraz „rodzice”.
Łzy
poleciały mi ze złości.
- Dlaczego ??
Nikt
nie wiedział o co mi chodzi.
- Którego z was jestem dzieckiem o ile jestem któregoś z was ...
- Jesteś moja – powiedziała moja matka i wstała z kanapy i ruszyła w moja stronę.Robiłam kroki w tył.Zatrzymała się z łzami w oczach.Reszta się przyglądała całej sytuacji
- Kto jest moim prawdziwym ojcem – spojrzałam na tatę. Uśmiechnął się smutno.
- Twoim ojcem jest..
Subskrybuj:
Posty (Atom)