piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 6. Wyznanie




Demon nonszalancko siedział na fotelu w salonie w domu Melanie.
Na około niego stałem ja , Ian , Wanda , Rodzice Mel , Jess i Jake . Wszyscy mieliśmy nic nie pokazujący po sobie wyraz twarzy.
  • Gadaj gdzie ona jest ?? warknąłem już zniecierpliwiony tą ciszą , która panowała od kilku minut.
  • Może ładniej – uśmiechnął się głupio.
Straciłem cierpliwość. Uderzyłem go z pięści w twarz. Poleciała mu krew z wargi i nosa.
Zaśmiał się.
  • Eric , spokojnie – powiedziała Wanda. - To do niczego nie prowadzi..
Uspokoiłem się lekko. Ale nadal wewnątrz siebie buzowałem ze wściekłości i myśli , że Mel może się coś stać. Nie mogę jej stracić. Czułem pustkę po tym jak straciłem Marię , miłość mojego życia. Nie chciałem żyć. To było wtedy i uczucie jakie ją darzyłem było bardzo silne. W końcu mogę to powiedzieć. To co czuję do Mel jest tysiąc razy silniejsze niż Marii. I co będzie jak i ją stracę ??
Nie miałem pojęcia.. Więc nie mogłem na to pozwolić. Nie mogę dopuścić by kolejna moja miłość zmarła i to z mojego powodu.
  • Proszę , powiedz – błagała Wanda.
Spojrzał na nią. Uśmiech zszedł mu z twarzy. - Zgoda. Pod jednym warunkiem.
  • Jakim ?? spytał Ian.
  • Mój warunek jest taki. Zaprowadzę was tam gdzie Lucyfer przetrzymuje Melanie , wy w zamian zanim tam wejdziecie to proszę was abyście mnie zabili.
  • Chcesz byśmy cię zabili ?? Dlaczego ?? spytała Wanda.
  • Wole zginąć z waszej ręki niż z Lucyfera.
  • Zgoda – powiedziałem , każdy spojrzał na mnie lekko zaskoczony – Tylko ja to zrobię.
Demon i reszta pokiwali głową.
  • No to już ruszajmy – powiedziała Wanda. - Musimy ją znaleźć.
Ian rzucił jej wściekłe spojrzenie.
  • Wanda , nigdzie nie idziesz. Rozumiesz.
  • Muszę. To moja najlepsza przyjaciółka.
  • Nic jej nie będzie . Uratujemy ją.
  • Ale.. - wydukała.
  • Masz zostać – krzyknął na nią. - To moje ostatnie słowo.
Poleciały jej łzy i wybiegła z pokoju.
  • Nic jej nie będzie. - mruknął.
  • Pójdę z nią pogadać – powiedziała matka Mel i wyszła również pokoju.

***

  • To tutaj – powiedział demon.
    Staliśmy przed wielkim starym magazynem zbudowanym z czerwonej cegły. W niektórych miejscach były dziury w ścianie oraz różnorodne graffiti.
    Miejsce wyglądało na opuszczone. Jakby od kilku lat nikt tutaj nie przychodził.
  • Dalej nigdzie z wami nie idę. - powiedział Demon. - Zrób co masz zrobić.
    Wyjąłem mój sztylet za paska. Podniosłem go wysoko nad jego pierś.
    Nagle jakaś siła przycisnęła nas do ściany. Nie mogliśmy się ruszać.
    Demon . Dylan. Zaczął się śmiać.
  • Czy naprawdę sądziliście , że tak łatwo się poddamy.
  • Dobra robota , chłopcze. - za rogu wyszedł Lucyfer z kilkoma demonami. - Brać ich.
Ja , Jess , Jake oraz Ian byliśmy totalnie sparaliżowani. Nasze kończyny nie reagowały na rozkazy płynące z głowy o jakikolwiek ruch.
Demoniczni żołnierze złapali nas brutalnie i wepchnęli do opuszczonego budynku.
Prowadzili nas korytarzami pełnymi wilgoci , pleśni i bóg wie czego jeszcze.
Na końcu w jedynym z korytarzy były wielkie stalowe drzwi. Gdy podeszliśmy otworzyły się z głośnym stękiem.
Weszliśmy do środka i zobaczyłem Mel przywiązaną linami poprzez ręce do sufitu.
Jej głowa wisiała bezwładnie , a włosy zakrywały jej piękną twarz.
Warknąłem głośno jak jakieś zwierzę.
Lucyfer widząc moją reakcję zaczął się śmiać.
  • Spokojnie , na razie nic jej nie jest..
  • Melanie – krzyknąłem
Nic żadnej reakcji.
  • Zamknij się. Przywiązać ich tak samo jak dziewczynę.
Miałem szczęście , bo „ Powiesili” mnie tuż obok Mel. Zabrali nam całą broń.
Po kilku minutach diabeł i reszta jego hałastry wyszła wraz z nim.
Usłyszałem głęboki wdech Mel. Budziła się.

[ Melanie ]

Głowa strasznie mnie bolała. Wzięłam głęboki wdech. Potrzebowałam tego.
  • Melanie – usłyszałam znajomy głos Erica. Miałam już przesłuchy . To przez to , że jestem wykończona.
  • Melanie – ponownie głos.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę jak mi się wydawało źródła dźwięku.
Tuż obok mnie wisieli tak samo jak ja , Eric , Jess , Jake i Ian.
  • Eric , jesteś tu – powiedziałam ledwo. Kaszlnęłam.
  • Zabiję ich. - warknął.
  • Wszystko jest okey. Jak mnie znaleźliście ??
  • Ten cały Dylan nam pokazał gdzie cię szukać , ale to była zasadzka . Czekali na nas.
  • Dlaczego cię w ogóle porwali ?? spytał Ian.
  • Lucyfer powiedział , że mam w sobie moc , która może naprawić wszystko lub sprowadzić apokalipsę. Twierdzi , że jestem brązowo włosom dziewczyną z przepowiedni.
  • Przepowiednia ?? wyjąkała Jess. - To nie możliwe.
  • Mel , mówił coś jeszcze ??
  • Nie – szepnęłam. Zamknęłam oczy na chwilę.
  • Mel , nie zamykaj oczu , słyszysz – warknął Eric.
Spojrzałam na niego.
  • Jestem taka wykończona. Chcę chwilę odpoczynku.
  • Nie !! Krzyknął.
Drzwi otworzyły się z impetem i do środka wszedł Lucyfer i reszta.
Był zadowolony z siebie.
Podszedł do mnie i złapał za brodę. Poczułam ból. Stęknęłam.
  • Obudziłaś się , kochanie.
  • Nie mów na mnie „kochanie” - wyjąkałam.
  • Będę mówił jak chcę. Zamknąć ich w celach. - rozkazał.
  • Oddzielnie czy razem ?? spytał jeden z nich.
  • Tą dwójkę – wskazał na mnie i Erica. - Razem , a resztę to jak chcecie.
  • Tak jest.
Demony odwiązały nas. Byłam sparaliżowana. Anioły chyba też. Ich nogi się nie ruszyły.
Ciągnęli nas korytarzem. Czułam się coraz gorzej. Byłam strasznie wykończona.
Zamknęłam oczy i zalała mnie ciemność.

***
Obudziłam się jakiś czas później. Czułam ciepłe , oplatające mnie ramiona.
Kręciło mi trochę w głowie. Poruszyłam się. Podniosłam głowę w górę i napotkałam wzrok Erica. Cieszył się , że się obudziłam.
  • Dzięki , bogu – szepnął cicho by reszta nas nie usłyszała.
  • Spokojnie , jeszcze żyję – powiedziałam równie cicho jak on.
  • Ledwo.
  • Ale żyję. A co będzie jeśli..?
  • Jeśli co ??
  • Jeśli zginiemy.
  • Nie zginiemy . Rozumiesz.. Nie pozwolę.. Nawet jeżeli będzie trzeba to poświęcę dla ciebie moje życie.
  • Co ?? Nie możesz.. Nawet nie dla mnie..
  • Dla ciebie zrobię wszystko..
  • Możesz wszystko , ale nie to.. Nie pozwolę na to.
  • Nie o ty o tym decydujesz to moje życie i ja zdecyduję co z nim zrobię.
  • Proszę , nie rób tego.. Nawet o tym nie myśl – w moich oczach zebrały się łzy. Schowałam twarz między szyją , a jego barkiem. Objął mnie mocnej.
  • A tak w ogóle – zaczęłam – Dlaczego to robisz ?? Z poczucia obowiązku czy jest coś więcej ??
Nie odpowiedział tylko patrzył.
  • Powiedz mi.. Nie okłamuj mnie.
  • Prawda jest taka.. - przerwał
  • Jaka ??
  • Jest taka , że kocham cię. - złapał mnie za twarz i pocałował w usta. Odwzajemniłam jego pocałunek. Usta miał miękkie. Mogłam tak wiecznie. Złapał mnie w pasie i przycisnął do ściany nie przerywając. Włożyłam mu ręce pod koszulkę. Czułam jego muskularny brzuch pod palcami. W końcu przerwał. Oddychaliśmy ciężko.
  • Ja też cię kocham – powiedziałam.
  • Jesteś najlepszym co mi się w życiu zdarzyło.
  • A twoja dawna miłość. Mówiłeś , że więcej nikogo do siebie nie dopuścisz.
  • Wiesz chciałem , próbowałem cię nie dopuszczać , ale to jest silniejsze. To co kiedyś czułem do mojej dawnej miłości to nic w porównaniu co czuję do ciebie. Cieszę , że cię mam.
  • Nie mów tak
Był zaskoczony tym co powiedziałam. '
  • Dlaczego ?? Przecież mówię co czuję do ciebie.
  • Nie o to mi chodzi.. Mówisz mi to jakbyś się ze mną żegnał. Nie poświęcisz się . Nie dla mnie. Nie jestem tego warta.
  • Jesteś. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Przytuliłam się do niego. Nagle sobie coś przypomniałam.
  • A co będzie dalej ? Przecież.. wy macie zakaz być z ludźmi w taki sposób.
  • Coś wymyślę..
  • A jeśli nie.. a jak się ktoś dowie i powie..
  • To pewnie będę musiał odejść.. Nie będę cię już chronił. Będzie to robił ktoś inny.
Odsunęłam się od niego i wstałam na nogi. Na szczęście się pode mną nie ugięły. Odwróciłam się do niego tyłem. Miałam łzy w oczach. Patrzyłam w przestrzeń. Usłyszałam , że wstaje i podchodzi.
Objął mnie od tyłu ramionami.
  • Nie możemy być razem. - powiedziałam mechanicznie.
  • Możemy
  • Ale przecież.. ??
  • Posłuchaj.. mam nadzieję , że jesteś wierząca. - kiwnęłam głową. - Bóg istnieje choć nigdy nie miałem z nim do czynienia. Z tego co wiem to on wszystko wie nawet to co się teraz dzieje.
    Mam namyśli , że skoro nie ingeruje w to. Nie przysłał nikogo po mnie to znaczy , że to pochwala. Ponieważ skoro by się to mu nie podobało , to zrobił by ze mną porządek kiedy zaczynałem się w tobie zakochiwać. Nie zrobił tego. Nie sądzisz , że to ważne ??
  • Tak to ważne , ale dlaczego łatwiej jest uwierzyć w te gorsze rzeczy..
  • Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
  • A jak to jest z tym poświęceniem życia ?? spytałam.
  • To jest na zasadzie , że jeżeli człowiek , którego jesteś stróżem umiera , anioł może go uleczyć.
  • To dobrze – ucieszyłam się
  • Jest jeden mały problem. Podczas uleczania anioł oddaje swoją energię życiową. Czyli kiedy ratuje człowieka na którym mu zależy , on sam umiera.
  • Ty chcesz to zrobić w razie gdyby.. - nie dokończyłam – Mam rację ??
Kiwnął głową.
  • Nie pozwolę na to..
  • To nie twoja decyzja tylko moja... To moje życie..
  • I co ci to da.. ?? Uleczysz mnie. Co ja z tego będę miała. Nie mogę żyć bez ciebie.
  • Ja bez ciebie też nie będę mógł.
Łzy poleciały mi z oczu. Poczułam w ustach słony płyn. Mrugałam by je odgonić , ale i tak leciały. Wybuchłam płaczem.
  • Mel , spokojnie. Nie myśl o tym.
Pokręciłam głową . Położył mi dłonie na policzkach i pochylił się by mnie pocałować.
Oddałam go. Bałam się , że to może być mój drugi i jednocześnie ostatni pocałunek od Erica.
  • Och , jaka ckliwa scena – usłyszeliśmy Lucyfera.

***

Eric stanął przede mną i zakrył mnie swoim ciałem. Nagle znowu jego ciało stało się wiotkie i upadł na ziemię. Na jego twarzy malował się ból. Krzyknął. Walczył z mocą Lucyfera.
Mi nic nie robił.
Padłam na ziemię przy skręcającym się z bólu aniele. Położyłam mu dłonie na klatce piersiowej. Łzy poleciały mi z oczu.
  • Przestań – krzyknęłam – Zrobię wszystko tylko przestań , proszę ..
Lucyfer uśmiechnął się szeroko.
Reszta aniołów przyglądała się całej sytuacji ze wściekłością.
  • Kochasz go , a on kocha ciebie – zaśmiał się. - Szkoda tylko , że on zginie..
  • Nie – błagałam – Zostaw go w spokoju. To mnie chcesz nie jego. Proszę.
  • Koniec. Zamknij się.
Padłam sparaliżowana na Erica. Mieliśmy twarze na tej samej wysokości. Patrzyłam mu w oczy , a on w moje. Łza mi poleciała.
  • Zabrać ją do moich salonów oraz jego też.


***

Byłam przywiązana do krzesła wraz z Ericiem , który był po drugiej stronie wielkiego pokoju w , którym się aktualnie znajdowaliśmy.
Był rozwścieczony.
  • Wszystko będzie dobrze , Mel. Zobaczysz.
Kiwnęłam głową.
Lucyfer wszedł do pokoju , ubrany w biały fartuch i gumowe rękawice.
Miał wielkiego banana na twarzy. Bałam się.
Tuż za nim wszedł jeden z demonów pchając wózek z dziwnymi urządzeniami.
Mój Boże.. On chce go torturować.
Diabeł wziął do z wózka srebrny sztylet.
Przejechał po nagiej skórze Erica. Anioł krzyknął. Z jego ręki pałało białe światło.
- Nie !! - krzyknęłam.




7 komentarzy:

  1. Hejka !
    Świetny rozdział ! I w końcu się doczekałam Ericka i Mel razem ! Jejku jakie to romantyczne ;D Mam nadziję, że nic im się nie stanie... Na prawdę genialne ;)
    Tak na marginesie świetny nowy wygląd bloga !
    Czekam z niecierpliwością na NN!
    Pozdrawiam i do napisania ;*
    Ps zapraszam na krytyczne-oceny.blogspot.com gdzie dołączyłam pod nickiem Alicee. Na prawdę każdy odważny jest dla nas stażystek ważny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie wyznali co do sb czują. Szkoda tylko, że tak późno. Rozdział super, nie mogę się doczekać co będzie dalej.W trakcie czytania końcówki, myślałam, że będzie się Lucyfer bawić w doktorka;D Ale dobra, grobowa mina. Rozdział kończy się w miarę smutną scenką, wiec i komentarz też powinien, ale nie mogę ^_^ Dinożaur ;D
    Do napisania
    Alura A.M.
    PS: Proszę zmień czcionkę i kolor, nie da się czytać. Musiałam skopiować do Worda, żeby przeczytać. Szablon piękny i wszystko ładnie wygląda, ale jak się czyta, to jest strasznie nie wygodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki dzięki :) że mi powiedziałaś bo jak u sb otwieram to wszystko widać :)

      Usuń
  3. Rozdział genialny , chociaż trochę smutny . Mam nadzieję , że wszystko będzie dobrze .
    Cieszę się , że Mel i Erick są razem .
    Czekam na nn , pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie się doczekałam tego momentu. Lepiej późno niż wcale, prawda ? Love is everywhere <3 xD.
    Ale końcowa scena ; c. Smutam, biedny Eric !
    Napraw to.
    Śliczny szabon. Motyw przewodni "Szpetem" - saga, która mogłabym czytac po raz tysięczny raz a i tak się jaram kazdym momentem ^^.
    Pozdrawiam.
    Isiia xxx.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadal mam świeczki w oczach :D
    Piękny rozdział, chyba mój ulubiony :*
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział
    http://new-life-renesmee-cullen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :D Masz genialnego bloga! Też bym chciała tak dobrze pisać ... Kiedy NN? Nie mogę się doczekać. Powiadom mnie na moim blogu : pocotylekrzywd.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń